niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział XVI Ślub?

Po moich wielkich przemyśleniach, udało mi się w końcu zasnąć. Miałam dość dziwny sen, ale wydawał się bardzo realny. Opowiadał on, że letniego dnia z kościoła wychodzi kobieta w białej sukni, panna młoda i mężczyznach. Najdziwniejsze było to,że ta kobieta jest strasznie podobnie do mnie. A mężczyzna ... Nic nie powiem, bo się obudziłam. Aby zasnąć przytuliłam się do Zoe, dzięki niej znowu spokojnie zasnęłam z zwariowanymi snami, ale to normalne.

Rano dalej przytulona do mojego ukochanego futrzaka leżałam w łóżku. Tak bardzo nie chciałam wstawać, ale za dwie godziny ma tu wpaść Roza z Chloe. Po dziesięciu minutach w końcu się ogarnęłam. Poszłam do łazienki.A gdy  wyszłam udałam się do szafy.
Nie chciało mi się za bardzo stroić. Więc wyjęłam pierwsze lepsze dżinsy i biały sweterek. Założyłam także apaszkę, którą dostałam od mamy. Na myśl o niej posmutniałam. Ale będąc w kuchni od razu humor mi się polepszył. 

- Hej Sis.- odezwał się pierwszy Ethan 
- Siema, coś ty taki zadowolony?
- Przyjeżdża Emi i od rana się tym jara - tym razem Wally
-Cicho siedź - walnął go w głowę- Jak się zakochasz to zrozumiesz?


I tak dalej. Jak ja ich kocham. Czekając na Siwą wyszłam na króciutki spacerek z Zoe. Gdy wróciłam do domu zorientowałam się, że została mi jeszcze godzina. Siedziałam w salonie oglądając jakieś kreskówki. Po jakiś trzech odcinkach zadzwonił w końcu dzwonek do drzwi. Jak poparzona pobiegłam. Za drzwiami zobaczyłam dziewczyny, które były tam samo ubrane. W sumie od dziecka traktują siebie jak bliźniczki.  Ubrałam swoje botki założyłam kurtkę i wyszłam. Podczas drogi Roza opowiadała nam jaką, Leo zrobił jej niespodziankę. Po jakimś czasie wyłączyłam się od słuchania monologu. Gdy zauważyłam, że Roza skończyła gadać byłyśmy pod galerią.

Co jakiś czas wchodziłyśmy i wychodziłyśmy ze sklepów, ponieważ kuzynki szukały tych ''odpowiednich''. To straszne, że one razem wzięte mają około dziesięć siatek, a ja jedną. Może to w sumie dobrze dla mnie. W kolejnym sklepie moja przyjaciółka znalazła idealną sukienkę ... dla mnie. Ale jak ją zobaczyłam sama się nią zauroczyłam. Po zakupie tej sukienki siedziałyśmy w Starbucksie. Chloe poszła zamówić

 - No to opowiadaj jak było na tym ''spotkaniu'' z Kasielem ?

__________________________________________________________________________
Znowu krótki, ale mam nadzieję, że kogoś to zadowoli. Z tego miejsca chciałabym pozdrowić jedną osobę, będzie
wiedziała o kogo chodzi, która troszkę mi pomogła z tym rozdziałem. Miłego wieczoru :*

sobota, 6 lutego 2016

Rozdział XV To nie jest randka!


- Kas, jesteś tu?

Nikt mi nie odpowiedział. Chciałam zapalić światło, ale znowu świat mi zabłysnął ciemnością. Czy oni chcą żebym zeszła na zawał ? Mam nadzieję, że to ruda małpa. To jego zwyczaj. Choć zachowanie smerfa z korytarza ... nie to musi być Kastiel.

-Jestem tu mała- ten ktoś mi szepnął do ucha. Tak to on. Zdjął ręce z moich piwnych oczków i zapalił światło.
-Po co chciałeś, żebym tu przyszła?
-Eee... Ja... - dziwnie się zachowuje - Chciałem się spytać czy nasze spotkanie jest aktualne czy tylko tak powiedziałaś, bym się odczepił.
-Aktualne.
-Wydajesz się smutna, coś się stało ?
-Od kiedy się mną martwisz ?
-Nie ważne. Co się stało?
-Nic ważnego, po prostu odwołali konkurs

Czekałam, aż coś powie. Cokolwiek, a on mnie po prostu przytulił.W sumie to było em... ech.. przyjemne. Tak to dobre słowo.

-Przykro mi - szepnął mi do ucha.
-Nie musisz się litować.
-Nie lituje.

Chciałam mu już coś odpowiedzieć, ale zadzwonił dzwonek. Czy tylko mnie one denerwują jak chce coś ważnego powiedzieć. Takie życie, nic nie zmienisz. Po lekcjach, które były dość luźne. Aktualne przebieram się, ponieważ wychowanie fizyczne było na ostatnim miejscu w planie. W sumie wo gole się nie spociłam.

-Jak mogłaś mi nie powiedzieć !- powiedziała Rozalia, gdy zostałyśmy ostatnie.
-Czego?
-Że idziesz na randkę z Kastielem.
-To nie jest randka.
-Każdy tak mówi.
-Roza to tylko przyjacielskie wyjście.
-Hm.. Sami ... Tak tylko ,, przyjacielskie spotkanie '' - mówiąc to zrobiła cudzysłów w powietrzu.
-Tak, to tylko przyjacielskie spotkanie.
-Ja i tak wiem swoje!
-Roza!
-No co ?
-Ech .... nie ważne


Poszłam jeszcze na chwilę do swojej szafki by odłożyć strój i wziąć bluzę. Choć rano było zimno teraz się ociepliło. Będąc już przy szafce, uświadomiłam sobie, że nie ustaliłam z czerwonowłosym miejsce, gdzie spotkamy, aż nagle ktoś mnie przytulił. W szybkim tempie się odwróciłam. Kto przede mną stoi. No kto? Tak, oczywiście Kastiel.





- Idziemy ?- przytaknęłam i świetnych humorach wyszliśmy ze szkoły.






Podczas spaceru wspominaliśmy jak byliśmy mali i wiele się o dowiedziałam. Na przykład to że ich zespół zaczął robić małą karierę. Siedzieliśmy nad stawem niedaleko parku przy którym mieszkałam. Po chyb godzinnej pogadance zaczęło mi się robić zimno. Prawdopodobnie buntownik to zauważył, ponieważ zdjął swoją koszulę i założył mi na plecy. Boski miał kaloryfer.

-Zrób zdjęcie, będziesz miała na dłużnej.

Tak jak chciał  wyjęłam telefon i zrobiłam mu fotkę.

- Eh?
-Sam chciałeś, Kassy.
-Ech , rybko!

Te przezwiska pochodziły jeszcze za czasów podstawówki. Tylko mi pozwalał się nazywać Kassy, choć czasem go to denerwowało. A ryba nawet nie wiem z czego wyszła.  Jeszcze chwilę siedzieliśmy nad stawem. Ponieważ zaczęło się ściemniacz Kastiel stwierdził, że mnie odprowadzi. Oczywiście oddałam mu koszulę, żeby nie świecił klatą. Po kilku minutach byliśmy już pod moim domem Kastiel zrobił coś dziwnego. Pocałował mnie. W policzek.

________________________________________________________________________
W końcu napisałam. Chyba najdłuższy rozdział na blogu. Mam nadzieję, że się ucieszycie! Dziękuję za wszystkie komentarze ! Do zobaczenia ! :*